Archiwum 06 czerwca 2004


cze 06 2004 Uczucia
Komentarze: 1
Pierwszym dzisiaj dla mnie zaskoczeniem było to,
że nie Ty przyjechałeś do mnie, lecz ja do Ciebie.
Widziało mi się to zupełnie inaczej..
Ale nie było źle.

Głupio się czułam, kiedy zapomniałam zeszytu,

ridiculous : :
cze 06 2004 Wrocław
Komentarze: 3

W dniu dzisiejszym 05.06.2004 - to jest sobota,
Szymon wraz z Jego rodzicami, zabrali mnie ze soba do Wroclawia.
Jechali po babcie Szymon, a On wykombinowal,
ze mozna mnie tezprzy okazji przemycic.

W drodze w kierunku Wroclawia,
Jego rodzice chyba mieli male problemy z odnalezieniem drogi :)
Ale wkoncu odnalezli i pojechalsmy..
Dluga autostrada i okolo 2 godziny drogi jeszcze przed nami..
W tym momencie zaczyna mi sie chciec lac,
chce mi sie i chce coraz bardziej.
Postoju brak.. Dusze, mecze pecherz, ale wytrzymam :)
Potem zaczyna wchodzic w gre takze brzuch.
Burczy :/ Szymon kladzie mi sie na kolana.. ale na kurtce,
wiec jest jakas asymilacja od mojego brzucha,
który nadaje tajne sygnaly :)

Po dlugiej meczarni dojechalismy na miejsce..! Wreszcie :)
Wroclaw.
Tak sie stalo, ze znalezlismy sie przy telewizyjnym BARze,
zupelnie inaczej wyglada na ekranie.. a to taka mala budka :
Potem rynek.. Rynek to juz wysoka klasa!
Piekne budynki.. fontanna.. komiczni ludzie.. mimy.. itp :)
Miasto zyje!
Puby, restauracje, ogódki piwne, fast-foody, sklepy z ciuchami, domy handlowe, sklepy z upominkami..
Tego mi wlasnie brakuje w J-biu..
Nie ma kulturalnego miejsca, jak rynek!
A on nadaje ogromny urok miejscowosci.

Jest pieknie!!!
Wstepujemy do KFC,
spuszczenie cisnienia z pecherzyka,
no i nie ma to jak oryginalna wpadka..
Kurczaczki poszly w ruch, dobre byly,
ale jeden musial ucierpiec i polecial pod stól :/:)
Najedlimy sie i poszli..
Rodzice po babcie, a ja z Szymonem na sklepy!

Zaczelo sie przegladanie, przymierzanie,
lazenie od pólki do pólki..
Ze sklepu do sklepu.
Fajne spódniczki, fajne bluzeczki, fajne torebki
i zjebane ceny :)
Ale fakt faktem, ze niektóre ceny byly wrecz bardzo fajne i przystepne!
Szymonek dzielnie znosil moje wybrzydzanie :)
Chociaz sam mi w tym momentami dorównywal :)
Po 3 godzinach poszlismy do Mc Donalda na Mc Flurry,
bo zoladkowi tez sie nalezy :)
Potem stwierdzilismy,
ze chyba jednak spódniczke moznaby kupic,
Wiec poszlismy do sklepu.. ZAMKNIETY!
Zalamka.. no cóz. Za to kupilismy kolczyka sprytnego (:* dziekuje ;))
Poogladalismy fajne kartki, przeszlismy wokól katedry.
Usiedlismy sobie przy fontannie i czekalismy na rodziców Szymona,
oparlam sie i bylo mi tak fajnie.
Kocham Go, lubie jego czulosc (nie nadmierna), za to wlasnie Go kocham,
nikt mi takiej czulosci oprócz mamy nie oferuje..
Pomyslalam, ze moglabym w sumie jeszcze kupic te kartki,
bo byly ciekawe.. ale zabraklo czasu, bo rodzice Szymona przyszli.
Moja strata, gdzie indzej moze kupie..

W drodze powrotnej zobaczylismy domek barowiczów,
kolejna mala, smieszna chatka.. :)
Nie powiem, bylam juz troche zmeczona tym lazeniem,
wiec sie wtulilam, ale caly czas sie krecilam :/
Szymon odczul to jako moje znudzenie Nim..
BLE ! Potem rozwiazalismy krzyzówke i wyslalismy haslo smsem.

W woli wyjasnienia, jesli obie rzeczy wygramy,
to mja przypadlosc materialistki kaze mi skasowac 500zl ;)
chyba ze wolisz mi oddac telewizor :) Mi sie przyda!

Wrócilismy, na miejscu szybko sie pozegnalam,
zeby nie robic scen milosci - nie lubie komentarzy rodziców :/
Ale bez nich sie nie obylo jak sie dowiedzialam, walek!

Bylo swietnie mimo malych uszczerbków.
Bylo super, extra, zajebiscie :)
I dziekuje Ci Mlody, ze wpadles na pomysl,
zeby mnie zabrac ze soba :)
Kocham Cie!

ridiculous : :